poniedziałek, 31 grudnia 2012

Nieprzejażdżka, acz podsumowanie

Przejażdżki dziś nie było, nie ma i nie będzie.Bo codziennych 7,2km nazwać przejażdżką nie można. 31 grudnia wszyscy wokół robią podsumowania. Krótko i ja się pokuszę. 
Pierwszy rok pasji rowerowej - dużo nowego, w końcu dużo zwiedzania, wypoczynku w ciekawej formie. Pierwszy raz w tym roku zrobiłam więcej niż 30km jednego dnia - 11 lutego przejechałam ponad 50km.


Pierwsza setka pękła w drodze z Łopienki do Rzeszowa. Dokładniej to 144km i to po 7 dniach jazdy, z czego kilka dni po 80-90km po niezbyt płaskim terenie. Przy okazji zaliczyłam pierwsze jeżdżenie po górach. 

Na zlot podróżników rowerowych wybrałam się niemal tylko z powodu zebrania się fantastycznej grupy dojazdowej. Warto było. wieczorne ogniska, piękne widoki, wspaniali ludzie. Znów kilometraże dla mnie abstrakcyjne. 

 

Zlot zakończył się wprawdzie dla mnie lekką kontuzją, ale niewiele później zrobiłam 'życiówkę' - 220km do Torunia - po mapę Norwegii, do której miałam już bilety. 
5 lipca spakowałam rower i ruszyłam na przejażdżkę roku. 28 dni jazdy po górach. 27 dni deszczu, fantastyczne widoki, litry potu, kilka łez, dużo uśmiechu. Najdłuższy wyjazd zagraniczny w życiu, najdłuższy samotny wyjazd, najwięcej kilometrów rowerem w miesiącu, najwyższe wzniesienia i wiele, wiele innych 'naj'. Było ciężko, pięknie i niesamowicie. 


Wróciłam zmęczona, więc sierpień nie był zbyt obfity w wyjazdy. Parę dni po pomorzu, parę dni w Borach. We wrześniu udało mi się wrócić w Sudety, by między innymi  przejechać trasę stu zakrętów. 


Jesienią wzbogaciłam się o mieszczucha, czyli stylową szosę. 

 

Wszystkiego razem wyszło ponad 9300km. W śniegu i mrozie dochodzącym do -22°C, w deszczu, w wietrze, słońcu i upale. Parokrotnie zaliczyłam drobne kontuzje, kilka upadków. Ale przede wszystkim poznałam masę fantastycznych ludzi. Wyprawkowe kilometry, wieczorne ogniska to najlepszy czas w tym roku. Rewelacyjny odpoczynek, kupa śmiechu i wiele pięknych miejsc. 

Na koniec mapka. Zielone obszary oznaczają gminy, przez które przejeżdżałam w tym roku. 



I to by było na tyle :) Frajda jest nadal, pomysłów na wyjazdy masa. Zimą dystanse niewielkie, ale apetyt rośnie, więc czekam na wiosnę. Czekam też na wyprawki, jednodniówki i inne przejażdżki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz