Smutne to, nie podobają mi się takie zmiany, wyburzanie pięknych budynków, rozbiórka dźwigów... Ale zapewne tak jest taniej i łatwiej.
Potem Kartuską i podjazdem pod Łostowicką. Brakuje przełożeń na szosie, oj brakuje, ale po jednym podjeździe jest jeszcze ok. Dalej Warszawską i Jabłoniową, a że tam ruch jak zwykle spory, to staram się cisnąć, co nie wychodzi mi na dobre i w Otominie nad jeziorem już czuję, że mi ciężko i już nogi bolą ;) Do tego flak w obu kołach nie pomaga.
Zjadłam regeneracyjnego banana i ruszyłam szutrem w stronę Sulmina. Tu widać jeszcze resztki zimy, w bocznych drogach sporo śniegu, a główna trasa ubłocona i śliska.
Widząc to, cieszę się nieco, że Harpagan znów mnie omija...
W Sulminie pytam zdziwionego moim widokiem wyrostka o drogę na Leźno i czy dużo na niej piachu. Odpowiada, że trochę błota na początek, a dalej już luz... Tak więc ruszam i napotykam odcinek specjalny w postaci:
A na zakończenie przez drogę przelewała się woda z łąk
Nie chciało mi się wracać, a podłoże dość miękkie, więc zdjęłam buty i zwyczajnie przespacerowałam się.
Wiosna w końcu, można zmoczyć nogi bez odmrożenia palców :)
Odcinek specjalny ukończony, trochę piachu w międzyczasie, po czym drugi odcinek specjalny (a miały być same asfalty szosowe... jak zwykle :D)
Do Leźna spotkałam jeszcze odcinek brukowy, ale to już klasyk i nuda.
W samym Leźnie natomiast - pałac i to nie byle jaki. Jest on pod opieką Uniwersytetu Gdańskiego i mieści się tam hotel.
Dalej w końcu prawdziwy płaski, dość równy asfalt, a i płaska prosta się przytrafiła. W Kczewie skręcam na Tokary. Tu znów szutrówka, ale bardzo przyjemna. Rozciąga się z niej ładna panorama na jezioro Kczewskie.
Na polach zaczyna się zielenić ozimina, wygrzewają się stada saren, czyta sielanka wiosenna. W Tokarach rozsiadam się w słońcu na przystanku i czekam aż dojadą olo i turysta. Wracamy już wspólnie przez Banino, Rębiechowo, Barniewice i Osową. Przystanek w barze chińskim w centrum Osowa, szybki zjazd ostrym Rejem i przez hipodrom do domu.
W końcu ciepły dzień, wycieczka za miasto i wypróbowałam szosóweczkę na dłuższej trasie. Oprócz braku przełożeń na podjazdy, kilku sypiących się części, to jest to klasa rower - uwielbiam :)
Pełna galeria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz