Przed zimowym wypadem na Hel postanowiłam rozruszać gnaty i rower, więc wybrałam się na przejażdżkę w dość dobrze znane mi rejony, czyli na Stogi, do Górek Zachodnich i w okolice ujścia Wisły Śmiałej. Trasa początkowo biegła przez cały Gdańsk, na szczęście pustymi i przejezdnymi ścieżkami rowerowymi. Bo kto normalny w zimę na rowerze jeździ :) Godzinę czasu zajęło mi dotarcie do starówki, a tam - śnieg, pustki, turystów jak na lekarstwo. Zima to najlepszy czas, by obejrzeć zabytki - nikt nie zasłania, łatwo przejść wszędzie, grzańca się można napić... Ale grzaniec nie tym razem.
Dalej droga prowadzi przez dzielnice bardziej przemysłowe, czy też portowe. Było dość zimno, więc woda mimo lodołamaczy skuwała się szybko lodem.
Stogi oraz Górki Zachodnie to dzielnice Gdańska, w których życie płynie nieco wolniej. Sporo tu ośrodków, przystani żeglarskich, a przede wszystkim szeroka plaża, na której łatwo znaleźć kawałek pustego miejsca. Zimą plaża niezmiennie mnie zachwyca. Pustka, niewielu spacerowiczów, często piękne twory z lodu.
Przez Stogi przebiega również szlak pieszy - fortyfikacji. Na rower się średnio nadaje ze względu na grząski piasek, ale dla chcącego... :) Tym razem oczywiście zamiast grząskiego piasku napotkałam grząski śnieg, ale przejechać się dało.
Powrót to droga wzdłuż nabrzeża Wisły Śmiałej. Z jednej strony przystań, z przeciwnej piękny rezerwat Ptasi Raj.
Wycieczkę nazwałam dziką rozgrzewką, a to dlatego, że była to rzeczywiście rozgrzewka, a dziki towarzyszyły mi kilkukrotnie na trasie :) Stadka tych zwierzaków przechadzają się ulicami jak gdyby był to ich naturalny dom. Na początku nieco się wystraszyłam, ale okazuje się, że ludzie przechodzą tuż obok nich i jest to w tym miejscu zupełnie normalne.
To był mój pierwszy wypad 'dłuższy', powyżej 50km jeśli dobrze pamiętam. Temperatura nie zachęcała, śnieg co chwilę sypał, ale przecież wystarczy się odpowiednio ubrać i zawsze można pojeździć :) A ile radości z utrzymywania równowagi w grząskim śniegu!
Pełna galeria